Gorąco... duszno... ciężko... Biedna mamusia. Rosnę jak na drożdżach, brzuszek coraz większy. Na schodach zadyszka, spacery krótsze, zakupy lżejsze, wizyty w toalecie częstsze. A do tego ta mamina niezdarność. Dwa szklane dzbanki w kuchni mniej. Rozlany sok, zachlapana sukienka. No i marudzenie... Raz mama jest głodna, innym razem chce jej się pić, za chwilę zjadłaby coś słodkiego, potem kwaśne jabłko, idzie poczytać książkę, wraca za chwilę i chce oglądać film, w końcu bierze się za zamiatanie albo mycie wanny i jak nie uderzy się o coś, to potknie albo czymś upaćka. Tatuś tuli mamusię i mówi, że to minie, że jeszcze trochę. No ja mam nadzieję, że minie... Wolałam uśmiechniętą i aktywna mamę od niezdarnej mamy marudy :)
Humor poprawiły nam zakupy. Rodzice wybrali wózek :) Oczywiście tylko model wózka, bo kolor to już grubsza sprawa... tatuś chce zielony, mama czerwony, a ciocia Justyna podpowiada że niebieski. Oczywiście wolałabym jakiś żółty albo pomarańczowy, no ale cóż ja mam do gadania. I tak pewnie opatulą mnie w te koce i śpiworki, tak że świata widzieć nie będę... Dostaliśmy też mnóstwo ubranek! Mama je składa i rozkłada, rozpina, zapina i mówi do taty "Spójrz, jakie to śliczne!", "A ten kaftanik Ci się podoba?", "Prawda że uroczy", "No powiedz, że jest piękny!". Na co tatuś podnosi głowę znad książki i mówi "Tak kochanie, tak samo piękny i milutki jak dwadzieścia minut temu i jak dwie godziny temu" :) Ja nie wiem jak ta mama nas spakuje do szpitala... Nie mamy chyba takiej wielkiej walizki! Ciągle coś dopisuje do listy, a niczego nie wykreśla. A w szpitalu spędzimy standardowo zaledwie dwie doby! Zobaczysz mamo, wszystko pójdzie tak szybko, że ani się obejrzycie, a będzie targać na to czwarte piętro mnie w foteliku i tą wielką walizkę nieprzydatnych dupereli... :)
Humor poprawiły nam zakupy. Rodzice wybrali wózek :) Oczywiście tylko model wózka, bo kolor to już grubsza sprawa... tatuś chce zielony, mama czerwony, a ciocia Justyna podpowiada że niebieski. Oczywiście wolałabym jakiś żółty albo pomarańczowy, no ale cóż ja mam do gadania. I tak pewnie opatulą mnie w te koce i śpiworki, tak że świata widzieć nie będę... Dostaliśmy też mnóstwo ubranek! Mama je składa i rozkłada, rozpina, zapina i mówi do taty "Spójrz, jakie to śliczne!", "A ten kaftanik Ci się podoba?", "Prawda że uroczy", "No powiedz, że jest piękny!". Na co tatuś podnosi głowę znad książki i mówi "Tak kochanie, tak samo piękny i milutki jak dwadzieścia minut temu i jak dwie godziny temu" :) Ja nie wiem jak ta mama nas spakuje do szpitala... Nie mamy chyba takiej wielkiej walizki! Ciągle coś dopisuje do listy, a niczego nie wykreśla. A w szpitalu spędzimy standardowo zaledwie dwie doby! Zobaczysz mamo, wszystko pójdzie tak szybko, że ani się obejrzycie, a będzie targać na to czwarte piętro mnie w foteliku i tą wielką walizkę nieprzydatnych dupereli... :)
To juz za dwa dni do szpitala idziesz? Czemu tak szybko?
OdpowiedzUsuńnieeee... nigdzie się nie wybieram :) chodziło mi o dwie doby pobytu w szpitalu, zaledwie dwie doby... tak jakoś mało precyzyjnie napisałam. Zaraz doprecyzujemy :)
UsuńPatrycja
No to już tuż tuż :) ahh.. jeszcze niedawno ja tak chodziłam...a to juz 9 miesiecy minęło.
OdpowiedzUsuńZ własnych doświadczeń.... naprawdę nie ma co dużo brać do szpitala, najwazniejsze pampersy, chusteczki i dla mamy podpaski/podkłady :) i duuuuużżżo wooody
tak, jeszcze tylko kilka tygodni :) szczerze mówiąc, ciekawość wygrywa ze strachem :) masz rację z tą szpitalną wyprawką - nie ma co przesadzać, w razie czego prawie wszystko można kupić od ręki albo dowieźć z domu
UsuńPatrycja
Ja jestem dopiero w 26 tyg ciąży, a już jestem strasznie niezdarna. Gdzie tam do końca!
OdpowiedzUsuńno to uważaj na siebie i tak jak ja, wmawiaj sobie, że to urocze i zarezerwowane tylko dla tych kilku miesięcy ;)
UsuńPatrycja
to się dzieciątko martwi o mamusię :) uwielbiam te wpisy :)
OdpowiedzUsuńno mam nadzieję, że rośnie we mnie czułe i troskliwe maleństwo :) bardzo się cieszę, że czytasz i lubisz pamiętnik :) bardzo!
UsuńPatrycja
W pierwszej ciąży przeżywałam to samo ;),w drugiej zresztą też,ale podchodziłam do tego zupełnie inaczej:). Chciałam nacieszyć się tym wszystkim,bo wiedziałam jak szybko minie...
OdpowiedzUsuńja też bardzo polubiłam ten stan i z jednej strony nie mogę się już doczekać rozwiązania, a z drugiej chętnie jeszcze przez jakiś czas cieszyłabym się noszeniem dziecka pod sercem...
Usuńps. gratuluję dwóch uroczych córek!
Patrycja
dzięki! :) zaglądałam do Ciebie - super zdjęcia!
OdpowiedzUsuńPatrycja