środa, 24 lipca 2013

Wizyta położnej środowiskowej

Po ostatniej rozmowie z naszą położną Martą rozpoczęła się dyskusja na temat położnych środowiskowych. Tego w jaki sposób dowiadują się, że należy przyjść do świeżo upieczonej mamy i noworodka, skąd przychodzą, jak taką wizytę załatwić i jak ona wygląda. Same nie umiałyśmy odpowiedzieć na Wasze wątpliwości, więc poprosiłyśmy o pomoc Martę. 



Mama na karuzeli: Każda z nas w przychodni musiała wybrać kiedyś położną. Ale często już z tych państwowych przychodni nie korzystamy, a wybranej położnej nigdy nie widziałyśmy na własne oczy. Czy teraz, w czasie ciąży albo po porodzie ta położna się z nami skontaktuje? A może my powinnyśmy się zgłosić do niej?

Marta: Po urodzeniu dziecka powinniśmy otrzymać wypis, dokument z przebiegu porodu dla mamy i dziecka oraz książeczkę zdrowia dziecka. To wszystko należy zanieść do naszej przychodni, w której mamy wybranego lekarza, położną i pielęgniarkę. Wtedy w przychodni dowiedzą się, że jesteśmy po porodzie i nasza rejonowa położna środowiskowa sama się z nami skontaktuje, by umówić się na wizytę patronażową po porodzie.

Mama na karuzeli: Skąd wiadomo, która położna przyjdzie?

Marta: W przychodni zazwyczaj pracuje jedna położna środowiskowa, a jeśli są dwie, to będzie to ta, którą wybraliśmy na swoją położną. To ona do nas zadzwoni, przedstawi się i umówi na pierwszą wizytę. Takich wizyt powinno być od czterech do sześciu, w zależności od potrzeby. 

Mama na karuzeli: Czy wizyty położnej są obowiązkowe? Możemy sobie „nie życzyć takiej wizyty”?

Marta: Są tak samo obowiązkowe jak inne wizyty i badania w trakcie ciąży i porodu. Oczywiście zawsze pacjent może odmówić, ale wtedy też przejmuje od pracowników ochrony zdrowia odpowiedzialność za zdrowie i swoje i dziecka.

Mama na karuzeli: A co takiego dzieje się podczas wizyty położnej? 

Marta: Położna na wizycie patronażowej w domu powinna dokładnie obejrzeć mamę i dziecko, a także przyjrzeć się procesowi karmienia piersią i funkcjonowaniu rodziny w nowej sytuacji. Musi sprawdzić czy dziecko jest zdrowe i czy prawidłowo się rozwija i w odpowiedzi na napotkane problemy udzielić nam konkretnych wskazówek i w razie potrzeby skierować nas do specjalistów z różnych obszarów medycznych. Położna ogląda również piersi mamy, bada czy w prawidłowy sposób obkurcza się macica i goi się krocze po porodzie, a także stwierdza czy kobieta ma prawidłowe odchody poporodowe. Poza tym byłoby dobrze, gdyby po prostu pobyła z tą konkretną rodziną, by stać się dla niej realną pomocą w problemach i w trudnych zadaniach do wykonania. 

Mama na karuzeli: Czyli położna środowiskowa nie zapewnia tylko pomocy medycznej, ale również inną, z wielu różnych obszarów?

Marta: Powinna to być bardzo kompetentna osoba, która może odpowiedzieć na nasze pytania i nauczyć nas dbać w odpowiedni sposób o siebie same i nasze dziecko. Powinna być również specjalistką w kwestii karmienia piersią czy powrotu płodności po porodzie i obserwowania jej. Często położna środowiskowa zna też podstawy rehabilitacji, masażu i może nauczyć odpowiedniego zajmowania się noworodkiem oraz zaradzić w wielu problemach z nowo narodzonym dzieckiem. 

Mama na karuzeli: Często używasz słowa „powinna”. Czy to znaczy, że nie wszystkie położne pasują do tego opisu?

Marta: Zdaję sobie sprawę, że ładnie to brzmi a nie zawsze to tak wygląda. Położnych środowiskowych jest mało, kursy są drogie i nie szkoli się ich w odpowiedni sposób i nie inwestuje się w opiekę środowiskowo-rodzinną, co skutkuje często niską jakością tej opieki. Szkoda, bo byłaby to ogromna pomoc dla kobiet i ich rodzin.

Mama na karuzeli: Czyli zależy na jaką położną trafimy… 

Marta: Położne środowiskowe są bardzo różne. Dodatkowo często mają zbyt wielu pacjentów i nie mogą rzetelnie się nimi zająć. Zdarza się, że jest jedna, osobista wizyta patronażowa, która sprowadza się głównie do wypełniania dokumentacji i szybkiego „zaliczenia” takiego spotkania, bo system na więcej nie pozwala. Zadziwiające jest dla mnie to, że często kobiety mówią, iż położna była u nich jeden raz, ale i tak więcej nie była potrzebna. Potem okazuje się, że ta same kobiety są zapłakane, bo nie wychodzi dobrze karmienie piersią, albo nie mogą sobie poradzić z kolką u noworodka i dzwonią do mam, teściowych i innych doradców, którzy nie są specjalistami w tej dziedzinie i tego typu pomoc kończy się bardzo różnie. 

Mama na karuzeli: Czyli lepiej korzystać z wiedzy i pomocy doświadczonych położnych, jeżeli już nam się uda trafić na kompetentne osoby. A czy położna środowiskowa to jest ta sama położna, która odbiera porody?

Marta: W Niemczech, albo w krajach skandynawskich ta sama położna prowadzi ciążę swojej pacjentki, opiekuje się nią i jej rodziną po porodzie, a nawet jest możliwość, by przyjęła poród w wybranym miejscu przez kobietę. Po porodzie przez dwa tygodnie jest codziennie u kobiety po porodzie, potem coraz rzadziej, ale ma jeszcze długo kontakt z daną rodziną po narodzinach dziecka. Położne w innych krajach potrafią spędzać pół dnia w domu u pacjentów, instruować ich w niektórych czynnościach, zaradzać w problemach i pomagać we wszystkim. Tam kobiety potrzebują tej opieki i cieszą się z niej. 

Mama na karuzeli: Myślę, że my też potrzebujemy. Nawet jeśli czasem nie zdajemy sobie z tego sprawy.

Marta: Jest wiele do zrobienia w kwestii jakości opieki w ciąży i po porodzie w Polsce oraz w zakresie ciągłości opieki przez jedną położną od okresu planowania ciąży do kilku miesięcy po porodzie. Kobieta w takich warunkach może czuć się bezpieczna, zna swoją położną a ona ją i jest w wstanie jej lepiej pomóc w porodzie i po porodzie. W Polsce obecnie pojedyncze położne prowadzą ciążę. Poza tym inne położne przychodzą na wizyty patronażowe po porodzie i inne pracują w blokach porodowych. 

Mama na karuzeli: Jest jakaś szansa, że ten system się zmieni?

Marta: W trakcie moich studiów magisterskich spotkałam się z bardzo dobrą opieką położnych z Opola. Czasami nawet w niesprzyjającym systemie można spróbować zorganizować dobrą opiekę. Wszystko zależy od ludzi. Osobiście widzę, jak ta dziedzina się rozwija, jak młode dziewczyny po studiach chętnie uczestniczą w kursach dla położnych środowiskowych i liczę na to, że doczekamy się tak dobrej, a nawet jeszcze lepszej opieki okołoporodowej w Warszawie i w całej Polsce. 





7 komentarzy:

  1. O, tych informacji właśnie potrzebowałam. :) Ubolewam nad tym jednak, że każda położna ma inną wiedzę i np. nasza położna ze szkoły rodzenia, która jest doradcą laktacyjnym mówi, że nie ma diety matki karmiącej, a koleżance- świeżo upieczonej mamie położna środowiskowa zalecała ograniczenie spożywania wielu produktów już na starcie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż... tak to już jest ze specjalistami. Każdy ma swoje doświadczenia i wybiera metodę postępowania, która jemu wydaje się najlepsza i którą ma sprawdzoną. Jest wiele możliwości i trzeba wybrać najlepszą dla siebie. Myślę, że jeżeli po paru pierwszych dniach karmienia bez specjalnej diety dziecku nic nie dolega, to nie ma co wprowadzać specjalnej diety. Ale to chyba szczęśliwy przypadek. Z reguły maleństwo trzeba powoli przygotowywać na nowe produkty, nawet te, które dostanie w mleku mamy.

      A może inne mamy mają rady na ten temat? Ograniczałyście dietę od początku karmienia?

      Usuń
    2. Są szpitale, placówki, w których położne mają regularne szkolenia, dzięki czemu posiadają aktualną i jednolitą wiedzę na tematy okołoporodowe, ale nie zawsze tak jest. W związku z tym warto się trzymać poleconej czy sprawdzonej przez siebie osoby, której możemy zaufać i słuchać jej rad i zgadzam się, że trzeba znaleźć wśród różnych metod postępowania w świecie medycznym złoty środek dla siebie. I tak np. zwolennicy zdrowego stylu życia mówią zapewnieniu noworodkowi np. bawełnianych ubranek i ekologicznych, przewiewnych pieluch z tetrą lub wkładami wymiennymi, co nie znaczy, że nie możemy w podróży użyć zwykłego pampersa i już nie postępujemy zdrowo i naturalnie. Wszystko jest dla ludzi i ma być wygodne i dobre indywidualnie dla nas:) A rady na temat diety wcale nie muszą być bardzo odmienne. Rzeczywiście stosowanie ścisłej diety mamy karmiącej jest męczące i niekonieczne. Można jeść normalnie, biorąc pod uwagę piramidę zdrowego żywienia i wprowadzać ostrożne pewne kontrowersyjne czy uczulające produkty, obserwując czy konkretnie nasze dziecko to uczula czy nie.

      Usuń
  2. Na szkole rodzenia dowiedziałam się, że ustawowo przysługują nam cztery wizyty położnej środowiskowej. I na pierwszej z nich, położne podsuwają do podpisu karteczkę, iż mama rezygnuje z kolejnych wizyt. Nie podpisujmy więc niczego takiego, nawet jak na dany moment uznamy, że Pani jest nam kompletnie zbędna. Nie wiadomo co wydarzy się za kilka dni - może kolejna wizyta się przyda, może nasuną nam się wątpliwości, które położna rozwieje, może coś doradzi, pomoże...
    Trzeba także pamiętać, że musimy zgłosić do przychodni fakt urodzenia dziecka, poprosić o wizytę położnej i koniecznie zostawić aktualny numer telefonu i poprawny adres. I najlepiej, jak będziemy miały tyle siły, by zrobić to jak najszybciej (albo wysłać męża...)

    Patrycja

    Ps. podobno tych karteczek do podpisu jest naprawdę sporo... trzeba się im przyjrzeć :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Położna środowiskowa przyszła do nas dwa razy, raz na godzinę, drugi raz na 15 minut. Umawiała się na więcej wizyt, ale przestała odbierać telefon :(
    Było mi bardzo źle z tego powodu, gdyż miałam bardzo dużo pytań i wątpliwości. Na szczęście mieliśmy cudowną położną ze szpitala, która opiekowała się nami przez cały okres połogu. Za taką pomoc niestety trzeba było zapłacić.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nas jak na razie odwiedziła tylko dwukrotnie pielęgniarka środowiskowa.
    Były to bardzo owocne wizyty o czym pisałem tutaj: http://tatasap.pl/pielegniarka-srodowiskowa/
    O położnej nic do tej pory nie wiedzieliśmy.
    Dzięki za obszerny wywiad.

    OdpowiedzUsuń
  5. Zdecydowanie warto korzystać z patronażowych wizyt, w szczególności jeśli to pierwsze dziecko. Wiem, co mówię :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękujemy za komentarz!