niedziela, 3 listopada 2013

PIERWSZY TYDZIEŃ W ROLI MATKI

To będzie historia o tym, jak jeden mały człowieczek zmienia życie grupy dorosłych, a w szczególności matki, która wydała go na świat i której spokojne dni i myśli odeszły w niepamięć... A wszystko zaczęło się już kilka godzin po porodzie, kiedy to duma z faktu że dałam radę zaczęła słabnąć. Mój mąż pojechał do domu po godzinie odwiedzin, sąsiadka z łóżka obok zgasiła światło na sali, a położne zamknęły się w swoim pokoiku. Maleństwo spało. Mnie wszystko bolało. Znośnie, ale jednak. Nie wiedziałam za jaki czas moje dziecko się obudzi i co powinnam z nią zrobić... W głowie kołatały mi myśli – oprócz spania musi jeść, a przed jedzeniem trzeba zmienić pieluchę. Dałam radę i przewinęłam dziecko. Moje brodawki nie nadawały się do karmienia, a z piersi nie sączyło się nic... Z bólem serca wyparzyłam butelkę i poszłam do położnych po dawkę sztucznej mieszanki. Mała najadła się i zasnęła w swoim tymczasowym "łóżeczku". Ja poszłam w jej ślady.

W szpitalu trzymali nas trzy doby. Mąż spędzał z nami całe dnie, pojawiali się też pierwsi goście, a Mała spała w najlepsze. Krzyk i histeria tylko przy rozbieraniu do naga i ponownym ubieraniu. A do badań trzeba było powtarzać tą czynność kilka razy dziennie.

Z moich piersi zaczęła sączyć się siara. Baaardzo powoli i niewielkich ilościach. Odciągałam te kropelki strzykawką z odwróconym tłokiem i podawałam Małej na palcu do buzi. Szalona miała niesamowity odruch ssania. Położne doradziły mi zakup kapturków do karmienia i uczyły małą jak z nich korzystać – sztuczne mleko maleńką strzykaweczką podawały od góry kapturka, gdy Mała leżała przy piersi. I tak ssanie spowodowało wypływ pokarmu. Radość moja była ogromna, ale ilość pokarmu znikoma. W ruch poszedł lalktator ręczny i wielkich bólach psychicznych i fizycznych odciągałam po te 10-20 ml może ze dwa razy na dobę. Reszta karmień jeszcze na mieszance.

Do domu wszyscy wróciliśmy z wielką radością i ulgą. I z zapasem herbatki laktacyjnej. Mleka nie wystarczało na karmienia. Na kontrolę do położnej środowiskowej wybraliśmy się sami do gabinetu osiedlowej przychodni, żeby sprawdzić przyrost wagi Małej. Niestety waga spadła, a do tego skóra się zażółciła. Kazali ją dokarmić, żeby robiła jak najwięcej kup, żeby wypłukać bilirubinę z organizmu. Dokarmiliśmy, kupa była, wzrost wagi też. Ale ponieważ nie ustaliśmy w próbach karmienia moim mlekiem zwróciliśmy się do doradcy laktacyjnego przy szpitalu w którym rodziłam. Panią Małgosię pokochałam od razu. Zaczęła wizytę od pewnego i swobodnego chwycenia Małej za kark i przystawienia jej do mojej gołej, małej brodawki, bez żadnego kapturka. A panna zaczęła ssać. Szok. Oczywiście potrwało to krótko, a p. Małgosia uprzedziła, że tylko sprawdzała jej predyspozycje i nam się to tak prędko nie uda... No i uczyłyśmy się jeść przez kapturki. Ważenie przed i po. Ustalanie harmonogramu karmień, a przy okazji badanie poziomu bilirubiny przez neonatologa – i tak spędziliśmy na tych "naukach" pierwszy tydzień życia. Bilirubina spada, żółte zabarwienie skóry i białek oczu powoli znika, uniknęłyśmy powrotu do szpitala i naświetlania. Mała je około sześciu, siedmiu posiłków na dobę, trochę z mojej piersi, trochę z butelki, a resztę niestety dojada sztucznego. Przybiera na wadze. Mocno i długo śpi (jeszcze efekt podwyższonej bilirubiny) i ładnie zasypia, z moim palcem jako uspokajaczem w buzi... A mama przez ten tydzień nabawiła się nerwicy, wypłakała wszystkie łzy jakie miała, namarudziła się mężowi i przysypiała na siedząco. Obawa, że Mała się nie najada była nieodparta. A gdy ładnie jadła i tak płakałam z radości. W nocy spałam z jednym okiem otwartym, czuwając czy aby się nie dusi, czy wybudza się do karmienia, czy jej nie za gorąco, czy nie za zimno...



14 komentarzy:

  1. Pracowity tydzień, wszystkiego powoli się nauczycie :)

    http://rodzice-plus-dziecko.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. powoli, powoli... :) mam nadzieję, że z dnia na dzień będzie coraz lepiej :)

      Patrycja

      Usuń
  2. Tak właśnie jest. Kiedyś stwierdziłam, że przy drugim dziecku jest dużo fajniej, bo doświadczenie już jest :) Życzę Ci dużo pokarmu, nie poddawaj się :)

    OdpowiedzUsuń
  3. To dobrze, że trafiłaś na kogoś, kto pomoże z karmieniem. Zaskakujące jest, jak jedne mamy mają nawałnice pokarmu a drugie wcale, matka natura potrafi stroić sobie żarty :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak widać są jeszcze na świecie pomoci i kompetentni ludzie :) A z tym pokarmem to racja - niesprawiedliwe to, ale cóż zrobić...

      Patrycja

      Usuń
  4. Po pierwsze chciałam się przywitać. Trafiłam tu przez przypadek, a już mi się podoba :)
    Życzę Ci dużo wytrwałości w tych pierwszych dniach i nie tylko. Wiem ile to człowieka kosztuje. Ja niestety nie miałam na tyle pokarmu, żeby starczyło dla moich misiaków i też od samego początku zaznajomiły się z butlą... Nie miałam na szczęście z tego powodu wyrzutów sumienia, bo cóż, siła wyższa... :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam serdecznie! Mam nadzieję, że będziesz do nas zaglądać :)
      Dobrze wiedzieć, że nie tylko ja tak wszystko przeżywam :) I bardzo dobrze że udało Ci się nie przejmować - nic na to nie mogłaś poradzić, a Maleństwo jeść musi.

      Patrycja

      Usuń
  5. Fajnie, że macie taką pomoc :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. też się bardzo cieszymy :) a w razie czego służę namiarem na p. Małgosię wszystkim mamom i dzieciaczkom z Warszawy :)

      Patrycja

      Usuń
  6. tak to spanie na czujce zostaje juz całe życie (: a moja nie przybierała na wadze dobrze przez 0,5 roku ... spokojnie niedowaga nie jest aż tak grozna jak krzyczą , pamiętaj że nawet znikoma część karmienia piersią daje odporność dziecku , mnie kazali przystawiać jako lekarstwo na chorobę choc już była na butli w 80 % ... i nie przejmuj się wszystko będzie dobrze - jak to powiedział mój lekarz Nie tak łatwo zepsuć dziecko (:

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. pediatrzy i położne chyba są trochę przewrażliwieni na punkcie spadku wagi.. u nas 10 g spadku to była tragedia, a przez dzień czy dwa podniosła się bardzo ładnie...
      Bardzo, bardzo się cieszę, że mogę karmić Małą piersią. Nie od strony technicznej, ale właśnie z racji tylu rewelacyjnych własciwości maminego mleka :)

      Patrycja

      Usuń
  7. Takie czuwanie zostanie Ci cale zycie :)
    A mleko Ci najdzie musisz baaaardzo chcec i myslec o tym jak karmisz piersia. mi pomoglo. ciagleo tym myslalam, ze karmie i pokarm mialam od razu kilka h po porodzie :) u ciebie tez najdzie tylko sie nie poddawaj!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tego jeszcze nie próbowałam :) raz jest go więcej, raz mniej - może rzeczywiście pozytywne myślenie ma na to wpływ :)

      Patrycja

      Usuń

Dziękujemy za komentarz!