Niespokojnych myśli ciąg dalszy. Mąż wrócił do pracy, a my musimy radzić sobie same. Kilka razy odwiedziła nas babcia. Jej pomoc jest nieoceniona. Moja irytacja Jej radami i postępowaniem również... Liczyłam na większe zrozumienie mojej potrzeby spokoju, a tymczasem zakochana we wnuczce babcia, chciałaby się bawić z Małą, układać Jej rozkład dnia, no i być przy nas cały czas... Chyba czeka nas poważna rozmowa (oby tylko babcia nas zrozumiała i się nie obraziła...).
Całe szczęście, że pogoda dopisuje. Na spacerze Mała ładnie śpi, ja mogę nawdychać się głęboko świeżego powietrza, uspokoić, wyciszyć emocje i przy okazji zrobić małe zakupy. Na początku trochę bałam się wychodzić, ale wizyty w poradni laktacyjnej i tak zmusiły nas do codziennych spacerów. Nadal ubieram i opatulam Małą z niepokojem... Nie wiem już jak bardzo zimno jest za oknem, bo ja ciągle jestem zgrzana. Ale mamy swoje sposoby - dodatkowy koc w torbie i jesień nam nie straszna. Nóżki, rączki, nosek i kark nie są ani za zimne ani za ciepłe.
Zaliczyłyśmy już pierwszą wizytę u pediatry (rozwój prawidłowy, delikatnie powiększone brodawki od moich hormonów wyssanych z mlekiem, no i zapomniałam zupełnie o podawaniu witaminy K i D...). Dostałam porządny ochrzan za nieszczepienie dziecka, wykład o tym jaką wyrodną matką jestem (nie pytajcie dlaczego nie szczepimy – napiszę o tym oddzielnie, bo to poważna sprawa). Też pokrzyczałam trochę na lekarza i uciekłam z przychodni. Położna środowiskowa na przedostatniej wizycie też kręciła nosem na te nasze fanaberie, ale była miła, grzecznie i zwięźle odpowiadała na moje pytania. Rozmawiałam przez telefon z innym pediatrą, który przyjmie nas do siebie gdy mała skończy miesiąc i ustali indywidualny kalendarz szczepień. Pediatra postraszył bakteriami i zarazkami w przychodniach i marketach i teraz gonię wszystkich do mycia rąk i staram się stworzyć prawie sterylne warunki naszego bytowania (obsesja, wiem wiem... przejdzie).
Zdecydowaliśmy się na smoczek. Palec w roli uspokajcza to masakra – stać nad Małą za każdym razem gdy marudzi, ciągle myć ten palec... Ja wiem że Mała szybko się przyzwyczai, że ciężko będzie Ją oduczyć ssania, że narażam jej zgryz i czystą wymowę, ale to taka ulga dla dziecka i rodzica... Zasypia ze smoczkiem i sama wypuszcza go z buzi gdy zaśnie, zapewne w obawie przed kazaniami taty ;)
No i doszła nam straszna, straszna przypadłość – krostki na buzi. Gdyby zrobiły się na pupie, mama by się nad dzieckiem nie litowała za każdym razem gdy na nie patrzy. Obserwuję te małe pryszcze na czole, nosku, policzkach przy każdym karmieniu. Dobrze, że Mała nie wie że je ma, nie przeszkadzają jej zupełnie. Moja kochana kropkowana :)
Broniłam się przed wizytą z Małą u dziadków (Jej pradziadków), którzy fizycznie nie daliby rady do nas dotrzeć, ale spasowałam, bo jak to mówią upiekliśmy dwie pieczenie na jednym ogniu. Pradziadkowie zobaczyli prawnuczkę, a prababcia która jest chirurgiem ortopedą dziecięcym obejrzała Małą, stawy biodrowe, napięcie mięśniowe i inne takie. Wszystko jest ok, a nawet lepiej.
Zmęczona, ale wyglądająca na szczęśliwą, zasnęła wieczorkiem tak błogo i spokojnie.
No tak macierzyństwo nie jest łatwe, a te rozterki z ubieraniem też gdzieś w głowie mi siedzą ...
OdpowiedzUsuńOj te Mamy,Babcie...są kochane i nieocenione ale to robienie po swojemu może wykończyć i trzeba z tym walczyć.
http://rodzice-plus-dziecko.blogspot.com/
dobrze wiedzieć, że nie tylko ja mam takie przejścia :) jakieś sprawdzone sposoby na odpieranie "ataków" ?
UsuńPatrycja
Racje mamy i babcie sa kochane... u mnie to tesciowa i babcia meza sa takie "pomocne" czasem za bardzo...
OdpowiedzUsuńA ubieranie... teraz juz wiem co i jak.
Ubieraj malutka jak siebie + jedna warstwa. czyli ty masz np. spodnie, dlugi rekaw i kurtkę. Malutkiej zakladaj bodziaka z dlugim, spioszki, kombinezon, czapke. My tak robimy :) . I tez zawsze kocyk i dodadkowa bluza w torbie. Takze taka mała rada :) . Może pomoże
Co do smoczka... ja dawalam od 2 dnia zycia. i uwazam, ze skoro maluszka to uspokaja to super. moj od 3 mc nie chce smoczka sam odstawil
powoli, powoli też się uczymy i testujemy w czym nam dobrze, wygodnie i nie za ciepło... i dokładnie tak samo ubieramy się teraz na spacery :) teraz już bez smoczka się nie obejdzie, ale jak Mała się uspokoi albo zaśnie, to sama go wypluwa
UsuńPatrycja
Ileż to się nasłuchasz rad....cały worek. Oby zrozumiała! Ja nie mam pomocy i prosić o nią nie chcę ale komentować lubi bo doprowadza mnie czasem do irytacji. Mój jak ma potrzebę (np. coś mu dolega) to smoczka ma nawet cały dzień w dzióbku ale bywają dni że ma tylko na początku drzemki a później samy wypluwa. Co do ubierania to mały zawsze był ubrany dość cienko a skoro był w głębokim wózku przykryty kocykiem to po co grubiej? Trzymaj się i nie daj się!
OdpowiedzUsuńno i co tu począć? melisa i kilka wdechów...
Usuńna razie dajemy radę, dzięki!
Patrycja
Ja też dawałam mojemu dziecku smoczek zamiast palca i nic ze zgryzem sie jej nie stało... a moja Zuzka ma juz całe 3 latka :) Specjalnie kupowałam smoczki aventu takie symetryczne, w szpitalu nam ktoś doradził że są najlepsze, że nie ma w ogóle obawy że wpłyną jakoś negatywnie na rozwój dziecka. Moje miały dodatkowo zatyczkę ochronną wiec wg mnie jest to dużo 'czystsze' rozwiązanie, niż palec, szczególnie np na spacerze w parku
OdpowiedzUsuńdokładnie taki smoczek zakupiłam - sprawdza się :) nie można dać się zwariować...
UsuńPatrycja
Co ja bym dała żeby chociaż jeden z moich trzech synów chciał smoczka. na siłę wkładałam do buzi a on nie. Tylko cyc. Także zazdroszczę. A że to wciąga to juz inna bajka. Są plusy i minusy wszystkiego. Więc nie stresuj się. Dzielnie sobie radzicie. Powodzenia.
OdpowiedzUsuńoj, to ciężka sprawa... ale chłopcy zdrowi i uśmiechnięci - mamusine mleko posłużyło!
Usuńdzięki za słowa wsparcia!
Patrycja
znany jest mi ból odwiecznych odwiedzin każdego i dobrych rad. Koszmar jesteśmy już tym okrutnie zmęczeni!!! Na szczęście widać koniec tych męczarni!
OdpowiedzUsuńa ja raz pozwoliłam przyjść, zobaczyć i teraz się wykręcam obowiązkami i proszę o cierpliwość... tak ciężko uwierzyć, że takie wizyty męczą i mamę i dziecko?!
UsuńPatrycja
Smoczek wcale nie jest taki straszny! Ja tez na początku się przed nim broniłam, ale jak Mała przez pierwszy miesiąc co 2-3 godziny wisiała 45min przy piersi, to spasowałam :P Bardzo bałam się, że się przyzwyczai, zwłaszcza, że od początku miała bardzo dużą potrzebę ssania. Dlatego prawie do roku dostawała jeszcze smoczek do zasypiania, ale w końcu się spięłam i po 2 trudnych dniach o smoczku zapomniała ;) Niektórzy powiedzą, że długo go używała, ale ja tam widzę mnostwo 2-3 letnich dzieciaków biegających ze smoczkiem ;)
OdpowiedzUsuńA jeszcze taka ciekawostka - koleżanka, która jest wybitnie antysmoczkowa, ma 17-miesięcznego syna i do dziś usypia go przy piersi, bo inaczej Mały nie zaśnie :O I do tego czasem musi leżeć przy nim z godzinę, bo nie chce wypuścić piersi. Więc ja tam wolę dać smoczek i mieć tą godzinę dla siebie ;)
Pozdrawiam!
Magda
dokładnie - trzeba tylko mądrze ten smoczek podawać, nie traktować go jako zatyczkę do dziecka, tylko jako wyciszacz i uspokajacz, a kiedy obejdzie się bez smoka, nie pchać go do buzi...
Usuńa każda chwila dla mamy jest cenna i potrzebna :)
Patrycja