środa, 5 lutego 2014

Bajeczki dla Haneczki - WSTĘP

Była sobie kiedyś bajeczka. Taka sobie zwykła opowiastka o tym i owym. Trochę ciekawa, trochę intrygująca i trochę banalna. Niczego nie traktowała na serio i niczego nie miała zmieniać. Wiecie zapewne, że są takie ogromne opowieści, które mają odwrócić bieg całego świata, a przynajmniej czyjegoś życia. Są też takie bardzo inteligentne i tak w swojej mądrości zawiłe, że mało kto może je zrozumieć. Ta bajeczka była prosta. I chyba trochę smutno jej było z tego powodu, że nie należy ani do tych wielkich, ani tych inteligentnych, ani nawet do tych zawiłych. A tak by chciała czymś się wyróżniać. Jeśli nie oryginalnym wątkiem głównym, to chociaż ciekawą narracją, albo bohaterami, którzy nie mieli swoich poprzedników w historii literatury. Niestety, nic z tego. Bajeczka była zwyczajna i musiała się z tym pogodzić. Pewnie łatwiej by jej to przyszło, gdyby chociaż została napisana z myślą o kimś wyjątkowym. I dlatego pewnego dnia autorka postanowiła ją pocieszyć i zadedykować konkretnej osobie. A właściwie małej dziewczynce, która miała na imię Hania. I od tej chwili bajeczka nie czuła się już taka zwyczajna i o niczym. Bo miała dla kogo stawać się wyjątkową. Rozwinęła więc skrzydła i zaczęła się snuć łącząc w sobie najróżniejsze historyjki, które tylko fantazja zdołała jej podsunąć. I na końcu zrobiła się z niej bajka niezwykła, a na dodatek pokaźnych rozmiarów.

- Cóż za bzdura! – obruszyła się Hipopotamica Pięknica wisząca na szczebelkach dziecięcego łożeczka. – Przecież bajka nie może mieć pokaźnych rozmiarów. Nie może być mała, ani duża. Bajki mogą być co najwyżej krótkie, albo długie. Małe i duże są na przykład hipopotamy. 

- Hipopotamy to akurat są tylko duże – zaćwierkał motylek z szeleszczącymi skrzydełkami. 

- A motylki nie ćwierkają! – odburknęła rozzłoszczona Hipopotamica Pięknica. 

- Tak, mądralo? Nie ćwierkają? To co w takim razie robią zamiast ćwierkania?

- No właśnie nic nie robią i dlatego nie powinny mieć prawa głosu!

W powietrzu zaszeleściły skrzydełka rozzłoszczonego motylka, który choć nie za bardzo potrafił latać, głównie z powodu lęku wysokości, to akurat mówić lubił bardzo. I nie podobał mu się pomysł z odebraniem głosu wszystkim motylom. Już zamierzał zaprotestować, kiedy nagle coś za nim poruszyło się i zakwiliło. Z kołdrzanego kokona wychynęło niebieskie oko i jaśniutka czuprynka. Hipopotamica Pięknica z wrażenia wstrzymała oddech, a motylek od razu uspokoił się i znieruchomiał. 

- Siedź cicho, bo ją obudzimy – szepnęła kącikiem ust Hipopotamica. Przerażony motylek zaczął nucić senną melodyjkę i niebieskie oko powoli zaczęło się zamykać i po chwili dziecko spało w najlepsze. 

- Uf, aż mi się gorąco zrobiło z tego stresu! Co to za życie, wisieć tylko na szczebelkach dziecięcego łóżeczka i cały czas usypiać niemowlaka. 

- Kto to widział tak marudnego motyla – powiedziała Hipopotamica i pokręciła głową z niesmakiem. – Naprawdę autorka powinna zastanowić się nad pozbawieniem cię głosu. Takie bzdury wygadywać. 

- W ogóle mogłaby sobie wymyślić lepszą bajkę zamiast pisać o niemowlęcych Przytulankach. 

- A to racja! Zgłaszamy protest! Nie wolno wykorzystywać naszych zacnych osób w żadnych amatorskich bajkach. Nie zgadzamy się. Następnym razem proszę pisać o czymś innym!

Hipoptamica krzyknęła tak głośno, że dziecko z przestrachem zakwiliło. 

-Widzisz co narobiłaś – szepnął motyl z wyrzutem. 

- Lepiej pomóż mi ją uspokoić, zamiast obwiniać. No już, Haniu cichutko… Nie płacz, nie płacz. Wiemy, że nie podoba ci się taka marna bajka, ale nie martw się. Następnym razem będzie lepsza. Taka prawdziwa bajeczka o królewnie i księciu i żabie i białym koniu. Obiecujemy!

Hania najwyraźniej usatysfakcjonowana obietnicą, przestała płakać i już po chwili spała dalej w najlepsze. 



1 komentarz:

Dziękujemy za komentarz!