poniedziałek, 2 grudnia 2013

Siódmy tydzień w roli matki

Dziecko - trochę ponad cztery kilogramy, gondola podobnie, stelaż wózka siedem kilogramów, do tego siatka z zakupami kilka kilogramów... i tak codziennie na czwarte piętro. Bez windy. Oczywiście na dwa razy, jeśli dziecko nie płacze, bo jak marudzi to stelaż z zakupami stoją sobie na dole i czekają. 

Na spacerach też nie jest łatwo. Krawężniki wysokie, w chodnikach dziury, uliczki wąskie. Podjazdów do spożywczych i warzywniaków brak. Drzwi nikt nie przytrzyma. W kolejce nikt nie przepuści, nawet jak dziecko zacznie płakać. Wepchnie się taki babsztyl gdy ja męczę się z drzwiami, jak bym to dla niej te drzwi szeroko otwierała, a potem bezczelnie pyta dlaczego to dziecko tak płacze? No płacze bo lubi. Lubi przegrzewać się w sklepie pełnym krzykliwych bab. Ale warzywa jeść musimy. Przez internet wszystkiego zamówić się nie da. A to co się da, to i tak drogo i nie zawsze dobrej jakości. I ciężko znaleźć pieczywo bez pszenicy, produkty bez laktozy. Ciężko w ogóle ogarnąć jakąś sensowną dietę. O słodyczach już nie wspominając. Moje dzienne pięć minut przyjemności to kawa zbożowa z odrobiną miodu i ciasto z mąki ziemiaczanej i tłuszczu roślinnego... Pożegnałam czekoladę, ciasteczka i batoniki. Pokochałam moje ziemiaczane ciasto. Nie daję rady ze spożywaniem pięciu małych posiłków dziennie. Oczywiście samo ich spożycie nie byłoby problemem, ale ich przygotowanie to dopiero wyzwanie. Garnek zupy można ugotować na zapas, ale sałatki i surówki trzeba robić świeże. Zakładam więc rękawiczki (jedną parę mam do mięs, drugą do warzyw - jedne spinam czerwoną klamerką, drugie zieloną), zaczynam kroić warzywa i słyszę "łeeee....łeeeee...!". Zaczynam zdejmować rękawiczki, kleją się do rąk, zajmuje to chwilkę, biegnę do sypialni, daję dziecku smoczek, przysypia, wracam do kuchni, zakładam rękawiczki, biorę do ręki nóż i słyszę "łeeeee....łeeee!". Zdejmuję rękawiczki.... itd. itd. I w ten oto sposób zdarza się, że pokrojenie sałatki zajmuje mi nawet kilka godzin. Moje nieświadomie egoistyczne dziecko zdąży już w tym czasie zjeść ze dwa posiłki... 
Zatrudnię kucharkę i sprzątaczkę na pełen etat. Lekarza dyżurnego. I masażystę.

16 komentarzy:

  1. Wiem dokładnie jak to jest :D my mieszkamy na trzecim bez windy. Pierwsze tygodnie były okropne, bo byłam po cesarce. Teraz za to po 10 miesiącach wyrobiły mi sie bicepsy ;D pozdrawiam i zapraszamy do nas ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. masz rację - trzeba szukać pozytywnych aspektów :) potraktuję to jak trening i w lato będę szpanować bicepsami ;)
      a swoją drogą co za kraj? żeby wózka dla dziecka nie moc zostawić na dole na klatce bez obawy że ukradną...

      Patrycja

      Usuń
  2. O jakbym czytała o sobie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Z tymi "babami" w sklepach to się całkowicie zgadzam - nie ma skorych do przepuszczenia w kolejce. To nic, że dziecko płacze, ale przecież "młoda jesteś, możesz sobie postać". Nie ważne, czy masz mega brzuch i Ci ciężko, czy masz malutkie dziecko, które musi chwilkę w sklepie wytrzymać.
    Trzymam kciuki za lepsze i spokojniejsze dni :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dzięki, oby takie szybko nadeszły :) a następnym razem jak nie wytrzymam to powiem takiej parę słów... ;)

      Patrycja

      Usuń
  4. Oj tak przydałoby się chyba kogoś zatrudnić :) a skąd taka dieta? Ze względu na karmienie czy jakieś alergie?
    Faktycznie w sklepach te baby są okropne, a same kiedyś w wózkach leżały i ryczały :P

    Dobrze, że ja mam windę bo na 10 piętro nie wyszłabym nawet z samym dzieckiem :D

    http://rodzice-plus-dziecko.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja mam nietolerancję laktozy, które objawia się m.in. atopowym zapaleniem skóry, a u Małej, gdy wyskoczyły jej krosty i pojawiły się problemy z brzuszkiem, to pediatra kazał odstawić laktozę i obserwować.

      wow! zazdroszczę windy... niby takie nic, a jak życie ułatwia :)

      Patrycja

      Usuń
  5. Kochana mnie czeka to samo także mieszkam na 4 piętrze bez windy masakra,już teraz z moim 8 miesięcznym brzuchem tak strasznie mi cięzko,tyle mam się dobrze,że pod domem mamy garaż więc dziecko w gondoli a stelaż zostanie w garażu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja już zaczęłam przypinać sam stelaż do poręczy na klatce i zostawiam go... niektórzy trzymają stelaż w samochodzie...
      trzymaj się ciepło i dzielnie i wyśpij się na zapas :) a gdybyś miała ochotę pogadać to zapraszam na mamanakaruzeli@gmail.com

      Patrycja

      Usuń
  6. hihii jakie to prawdziwe! hihi Moje dziecię śpi tylko raz dziennie, więc szał! przepis na to ziemniaczane cudo? pokieruj troszeczkę. i mam pytanie o miodzio. Jak Twoje maleństwo znosi miód, bo karmisz piersią tak?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ojej, raz dziennie? cóż... moja za to kupy robi raz na tydzień...
      widziałam na blogu krostki Antosia, współczuję mamie i maluszkowi :( niestety wiąże się to z długofalowym odstawieniem nabiału... ja przed ciążą jadłam twaróg, ser żółty i jogurt naturalny, ale teraz odstawiłam. Mojej Małej na razie zeszło to co miała na polikach, ale ma problemy z żołądkiem, więc nadal utrzymuję dietę. Karmię Ją piersią, a przed snem najdłuższym nocnym dostaje jeszcze butelkę Enfamilu bez laktozy. Mogę Ci polecić produkty Cutis Help Mimi z olejem konopnym, dla maluchów już od pierwszych dni życia - bardzo ładnie nawilżają i koją skórę. A nie są drogie :) Przepis na ciacho jest w zakładce SŁODKOŚCI NA WEEKEND - Ciasto bez mleka i glutenu (zamiast margaryny dodaję Plantę, a zamiast zwykłej mąki ziemiaczaną). Miód dodaję tylko do herbaty i to nie codziennie. Zdania pediatrów są podzielone - jedni mi zabronili jeść (podobnie jak orzechów), a inni nawet kazali pić wodę z rozpuszczoną łyżką miodu odstawioną na noc... W razie pytań zapraszam na maila :)

      Patrycja

      Usuń
  7. tez przerabialam. teraz jak gotuje to tutus lata za mna i broi po domu :-P a ja latam za nim i tym sposobem obiad na kolacje :-D . ja robie tak: zabieram Malego i torbe z kluczami. wrzucam malego do lozeczka i dopiero wozek izakupy ale ja na parter. tak byn wozek przypinala na dole i juz :-P

    OdpowiedzUsuń
  8. :) O matko!! Matko z dzieckiem :) Jak powiem, że potem jest gorzej, bo np. nie da rady iść na dwa razy do góry, bo dziecia samego nie zostawisz, to będzie Ci jakoś lżej? ;D Albo jak będziesz miała dwoje... ostry dyżur non stop! ;) Weź sobie to wyobraź w tych cięższych chwilach.;)) Ja po pierwszej ciąży jadłam same jarzynki, mięsko i kaszę, mały miał wysypki różnorakie, nic nie pomagało. Po drugiej nie ograniczam się w żaden sposób. Dzieć jak na razie na nic się nie uczula.Jeśli nie ma wskazań medycznych trzeba wyluzować :) - człowiek od razu od tego szczęśliwszy.

    OdpowiedzUsuń
  9. też zatrudnię! wykonanie sałatki jest niemożliwością przy moim 3 miesięczniaku, śpi 2-3 razy po 20 min i to najlepiej na rękach, odkładany do łóżka dostaje od razu oczu jak 5 zł... o tak przydałaby się Pani do pomocy, albo niania na 2 godziny!

    OdpowiedzUsuń

Dziękujemy za komentarz!