wtorek, 23 kwietnia 2013

Odrobina współczucia dla ciężarnych

Witajcie!

Wreszcie udało mi się napisać kolejny tekst o stereotypach. Jakoś długo nie mogłam się zdecydować na temat. Przypominałam sobie wszystkie rozmowy dotyczące ciąży i macierzyństwa, które ostatnio prowadziłyśmy z Patrycją i jakoś tak nasunęła mi się kwestia postrzegania ciąży i ciążowych dolegliwości przez otoczenie. A wraz z nią chęć nawoływania do okazywania współczucia ciężarnym. Ale przeczytajcie sami:



Mówi się, że dolegliwości w ciąży są normalne, a większość kobiet i tak przesadza z ich odczuwaniem. Od wielu osób można usłyszeć „nie panikuj”, „ja miałam gorzej”, „dopiero podczas porodu zrozumiesz jak to jest”… Albo nawet nie usłyszeć nic, tylko spotkać się ze współczująco – pogardliwym spojrzeniem. Bardziej doświadczone mamy, szczególnie ze starszego pokolenia, bagatelizują ciążowe trudności, bo one przecież miały dużo trudniej i dały radę. Mężczyźni też bagatelizują, bo przecież nie mają pojęcia jak to jest. I jeszcze ten wszechobecny slogan, że przecież „ciąża to nie choroba”. A co jeśli przyszła mama ma ciągłe mdłości i czuje się tak jakby przez miesiąc miała zatrucie bez żadnej ulgi i żadnej przerwy? A co jeśli bolą ją nogi i kręgosłup? A co jeśli wahania nastrojów nie pozwalają skupić się na najprostszych rzeczach i nic nie można na to poradzić? Wiele przykładowych dolegliwości można tutaj przytoczyć. One naprawdę potrafią nieźle dać się we znaki i utrudnić życie. Jak bardzo? Tego nie wie nikt. Bo przecież każda kobieta i każda ciąża jest inna. Dlatego nie oceniajmy ciężarnych, które czasem potrzebują się wyżalić, ponarzekać, albo nawet popłakać. Okażmy im trochę współczucia i zrozumienia. I nie wymagajmy, żeby nam udowodniły jak bardzo jest im ciężko. 

A czy Wy spotkałyście się z takim zachowaniem, kiedy byłyście w ciąży? Było Wam ciężko i czułyście, że jest to bagatelizowane i niedoceniane przez innych? Nie chodzi mi tylko o dolegliwości, ale również lęki, albo obawy. Mam wrażenie, że ciągle kobiety w ciąży uważane są za panikary, które przesadzają i zbyt wiele się martwią. Ale jakoś zamiast wsparcia i zrozumienia spotykają się z kpiną i lekceważeniem… 

Mam nadzieję, że się mylę. Jak myślicie?

Justyna

P.S. Wcześniejsze teksty możecie znaleźć w zakładce Przełamując stereotypy.

6 komentarzy:

  1. Zgadzam się w 100% z wszystkim co napisałaś. Mnie najbardziej drażniło stwierdzenie "ciąża to nie choroba", chyba dlatego, że dobrze o tym wiedziałam i nie musiał mi nikt o tym przypominać, ale poza tym, iż nie jest to choroba jest to jednak jakiś stan odmienny od normalnego i nie musimy idealnie go znosić, tryskać energią, humorem i dobrym samopoczuciem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie! A jeśli wśród nas są takie, które wszystkie trudności i dolegliwości znoszą cierpliwie i z uśmiechem na ustach, to powinno się je podziwiać i doceniać. A nie traktować jako całkowitą normę, do której porównuje się pozostałe kobiety. Oczywiście mamy, które wszystko znoszą bez żadnej skargi są niesamowite i duże brawa dla nich. Ale to nie znaczy, że te kobiety, które się żalą, albo nie ze wszystkim sobie radzą są gorsze!

      Usuń
    2. P.S. Dzięki za bardzo fajny komentarz:)Cieszę się, że czasem pod takim postem tworzy się dyskusja i wymiana poglądów. To ważne sprawy i dobrze, że nie tylko my je za takie uważamy:) Ściskam!

      Usuń
  2. Ja świetnie czułam się praktycznie całą ciążę i nie miałam powodów do narzekań, bo wiem, że nie wszystkim Mamuśkom jest tak łatwo. Ale paradoksalnie więcej współczucia miałam i mam dla tych, którym ciąża daje porządnie w kość. Zawsze irytowały mnie te "zawody w kto ma gorzej" i lekceważenie samopoczucia innych z przekonaniem "ja mam najgorzej, tylko ja wiem co to ciąża i poród...ble ble ble" Mamuśki powinny się wpierać a nie dołować i przekomarzać ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To chyba taka nasza ulubiona narodowa zabawa "Kto ma gorzej". Bo słyszy się to na każdym kroku. Niestety mamy też lubią w to grać i czasami aż się robi przykro, że zamiast się wspierać to tylko się dołują. Fajnie, że jest nas chociaż garstka, która tego nie popiera:)Może zrobimy sobie wlepki z napisem: "ja się w to nie bawię!":p

      Usuń
  3. Byłam dziś rano na pobraniu krwi w państwowej przychodni przyszpitalnej. Pierwszy raz. Nowe miejsce, tłum ciężarnych kobiet. Dziwna atmosfera, kompletna cisza. Pytam : Wszystkie Panie na pobranie krwi? Cisza. Po chwili jedno "Taa". Siadam i czekam. Kobiety patrzą na mnie, jak bym się urwała z choinki. Z gabinetu słyszę - "następna!". Nikt się nie podnosi. "Następna!". Pytam więc : która z Pań teraz? Słyszę "My już wszystkie po". Dobrze wiedzieć... W gabinecie pobrano mi krew bez słowa, zabrano kubeczek z moczem. Pytam grzecznie kiedy wyniki. Odpowiedź : "Lekarz dostanie na następnej wizycie". Cóż za procedury?! Boją się, żeby darmowych badań ktoś nie zabrał do innego lekarza. Zgroza. Wychodzę, a kobitki jak siedziały tak siedzą. Odsiedziałam chwilę i pytam grzecznie : Panie się regenerują po pobraniu czy trzeba na coś jeszcze poczekać? Cisza. Jedna podniesionym głosem - "Nie wiem na co Pani czeka, ale my czekamy na męża!". Hmmm... Wyszłam z szerokim uśmiechem :) Zero informacji, zero pomocy, żądnego miłego słowa, atmosfera jak na pogrzebie.

    Patrycja

    OdpowiedzUsuń

Dziękujemy za komentarz!