wtorek, 9 kwietnia 2013

Ekspert kontra odwieczna kobieca solidarność

Witajcie! 

Świat, w którym żyjemy pełen jest przesądów, stereotypów, zasad i oczekiwań. Powstają one często na przestrzeni wieków i choć nie zawsze się z nimi zgadzamy, stosujemy się do nich. Tak działa społeczeństwo i ciężko jest się wyłamać i tupnąć nogą jeżeli coś nam się nie podoba. Nie zawsze też trzeba od razu się buntować. Ale na pewno warto mówić o rzeczywistości, która nas otacza. Warto zadawać pytania, zastanawiać się i dociekać przyczyn. Dlatego czasem będziemy pisać Wam, o takich "stereotypach", albo po prostu kwestiach, które nas zainteresowały. Okiem socjolożki, przyszłej mamy, obywatelki, żony, córki, kobiety... Dziś o ekspertach i odwiecznej kobiecej solidarności w odniesieniu do macierzyństwa. 



Nie ma ludzi idealnych, tak samo jak nie ma ludzi, którzy wiedzą wszystko. Tymczasem w naszym wspaniałym współczesnym świecie tacy ludzie istnieją! Są to tak zwani eksperci. Ich wiedza jest przeogromna i otacza nas ze wszystkich stron i we wszystkich dziedzinach życia. Mamy bowiem ekspertów zarówno od zdrowia i wychowania, jak i tych od gotowania, mody, urody, gustu, przesądów, sposobu spędzania czasu, zainteresowań i całego życia. Mówią nam co mamy robić, aby być na topie, jak sobie poradzić z wolnym czasem i jakich produktów używać, aby zazdrościli nam sąsiedzi. Są też eksperci od macierzyństwa. Część z nich to lekarze i położne, których doświadczenie i wiedza medyczna potrafią uratować życie i odpowiedzieć na wiele trudnych pytań. Druga część to celebryci, albo po prostu ludzie, którzy ekspertami się tytułują. Skąd ich popularność i dlatego tak chętnie dziś sięgamy po ich porady? 

Dawniej macierzyństwo należało do kobiet i rozgrywało się w ściśle kobiecym gronie. Od urodzenia dziewczynki miały do czynienia z dziećmi, często opiekowały się młodszym rodzeństwem lub kuzynostwem. Na pewno widziały mamę, siostrę, albo inną kobietę w ciąży i wraz z nimi przechodziły czas przygotowania do macierzyństwa. Uczyły się wszystkiego i we wszystkim brały udział. Zostanie mamą było dla nich naturalną koleją rzeczy i nawet jeżeli miały pytania lub wątpliwości, to w otoczeniu zawsze znajdował się ktoś, kto potrafił pomóc, doradzić i wesprzeć. Kobieta była w otoczeniu innych kobiet służących, wsparciem, radą i pomocą. Wraz z rozpadem wielopokoleniowego modelu rodziny, zamieszkującego w jednym otoczeniu, zabrakło również kobiecych więzi i wsparcia. Wiele z nas wychowuje się samotnie lub z niewielką liczbą rodzeństwa. Później szybko wyprowadzamy się z domu i nasze mamy, babcie oraz kuzynki nie towarzyszą nam w codziennych sprawach. Dlatego też, gdy dowiadujemy się, że wkrótce będziemy mamami panikujemy! No bo przecież nie wiadomo jak to będzie. Tyle rzeczy nie wiemy, często nigdy nie trzymałyśmy niemowlaka na rękach, a nawet jeśli, to tylko przez chwilę. Nagle cały świat przewraca się do góry nogami i coś, co od zawsze było obejmowane troską przez grupę nagle spada na barki jednej kobiety. Nic dziwnego, że czuje się ona zagubiona, przytłoczona ciężarem i nagle poszukuje wsparcia. Najczęściej znajduje go właśnie w mediach, które oferują porady ekspertów. Tylko, czy takie wsparcie naprawdę daje to, czego przyszła mama potrzebuje? No i czy potrafi zastąpić grono innych mam, doświadczonych kobiet, albo po prostu życzliwych przyjaciółek? Takich, którym można się pożalić, popłakać, albo poopowiadać o swoich obawach, radościach, dolegliwościach i sprawach z codziennego życia. Czasem przyszłej mamie wystarczy tylko tyle i aż tyle. A na to żaden lekarz i żaden ekspert nie pomoże.

Justyna

P.S. Jeśli przyjdą Wam do głowy tematy, spostrzeżenia, pomysły, albo cokolwiek czym chciałybyście się podzielić to czekamy na Wasze komentarze! Na wszystkie z chęcią odpiszemy, a i chętnie się dowiemy o czym chciałybyście przeczytać. 

3 komentarze:

  1. Witajcie, podczas mojej ciąży brakowało mi właśnie takiego zwyczajnego kobiecego wsparcia. Nie mówię tu o prześciganiu się przez mamę, teściową, babcie, ciocie i sąsiadki w różnych radach, ale o spokojnym tłumaczeniu i oswajaniu z nowym stanem, o nie narzucaniu się, o zwyczajnym dzieleniu się doświadczeniem. Postanowiłam więc nie zwracać uwagi na to co mówią kobiety bliższe mi i dalsze i zagłębić się w nieprzebraną liczbę książek o macierzyństwie. A tam... sami eksperci, natłok kolejnych rad, często sprzecznych ze sobą i z tym co mówiły moje bliskie kobiety, a które często z premedytacją odrzucałam. Po urodzeniu synka, kiedy już trochę oprzytomniałam i pogodziłam się nowym porządkiem świata, moja książkowa wiedza została błyskawicznie zastąpiona doświadczeniami bliskich mi kobiet. To co w ciąży mnie drażniło i wydawało się być nachalnym osaczaniem, okazało się być właśnie tym wsparciem którego tak szukałam. Teraz każdej przyszłej mamie radzę odłożyć książki na najmniej dostępną półkę i przytulić się do własnej mamy, babci, cioci lub innej bliskiej kobiety.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Świetna rada! Trzeba korzystać z doświadczeń, które oferują nam bliscy. Oni (a w tym przypadku one) przecież dobrze nam życzą i radzą jak najlepiej potrafią. Choć często wydaje nam się, że ich rady mogą być już nieaktualne, bo przecież dzisiejsze czasy tak bardzo różnią się od tych sprzed 20, czy 40 lat... Ale czasem na ciążowe dolegliwości, albo problemy z płaczącym niemowlakiem, to właśnie babcia zna najlepsze sposoby! I do tego jej rady nie są inwazyjne, nie wymagają łykania leków itp. Mam nadzieję, że to zaufanie do innych kobiet i ich doświadczeń będzie rosło i z czasem zastąpi nam ekspertów, albo chociaż zweryfikuje ich opinie.

      Dzięki za fajny komentarz i podzielenie się własnymi doświadczeniami. Mam nadzieję, że inne mamy przeczytają i skorzystają!

      Usuń
    2. Cieszę się, że powstała taka strona :) Trzymam kciuki za jej rozwój :) :)

      Usuń

Dziękujemy za komentarz!