Kolejny drogi kosmetyk w mojej łazience. Coż... tonący brzytwy się chwyta... I niestety zupełnie niepotrzebnie. Zachwalany specyfik okazał się kiepskim i zbędnym wydatkiem. A mowa tu o płynie KERIUM, francuskiej firmy La Roche-Posay. Intensywna kuracja przeciw wypadaniu włosów to spray o pojemności 125 ml, z 2 końcówkami na krótkie i długie włosy. Zawiera takie cuda jak madekasozyd (wyciąg z wąkrotki azjatyckiej) oraz aminexil. Czymkolwiek są te składniki widocznie nie są aż tak skuteczne jak być powinny... A przynajmniej nie radzą sobie z moją skórą głowy i z moimi włosami - długimi, kręconymi, plączącymi się, sztywnymi i osłabionymi.
Preparat powinien spowolnić wypadanie włosów, przywrócić włosom ich grubość, wzmocnić je, odżywić, sprawić że będą bardziej odporne i mniej kruche. A moje jak wypadały tak wypadają. Płyn śmierdzi niemiłosiernie. Jak spłynie po twarzy to lepiej się umyć. Producent zaleca stosowanie płynu codziennie albo trzy dni w tygodniu na umyte i wysuszone włosy. Super, tylko że po nałożeniu płynu włosy wyglądają tak jak przed myciem, a do tego niezbyt ładnie pachną... Ja nie myję włosów codziennie, więc zabiegi w postaci szorowania ich pod prysznicem a potem suszenia dodatkowo osłabiają skórę głowy.
Ponadto to cudo pryskamy na skórę głowy 12 razy jednorazowo, robiąc przedziałki co kawałek i masując intensywnie. Sprawia to, że spray znika z buteleczki błyskawicznie., a i tak ma się wrażenie, że na głowie jest go mało. Rezultaty powinny być widoczne po 6 tygodniach. Efekty są - pusta butelka, sztywne włosy na głowie i w całym mieszkaniu, wszechobecny aromat jak z zakładów chemicznych.
Zdecydowanie nie polecam. Wydatek ok 130 zł. Seria Kerium to jeszcze szampon przeciw wypadaniu włosów, a także preparaty przeciwłupieżowe i do skóry łojotokowej. Nie planuję stosować żadnego z nich. Ten płyn skutecznie mnie zniechęcił. Być może nie jest to preparat na wypadanie włosów spowodowane zmianami hormonalnymi i niedoborem składników mineralnych w organizmie karmiącej mamy... Planuję pić tran* i odwar ze skrzypu**, a do tego podetnę włosy, żeby łatwiej się je pielęgnowało.
* dowiedziałam się ostatnio, że słowo TRAN zastrzeżone jest dla preparatów z olejem z wątroby dorsza, a olej z wątroby rekina jest zupełnie oddzielnym preparatem... może dlatego nigdzie nie znalazłam tranu z wątroby rekina... ;)
** z tym piciem odwaru ze skrzypu to ostrożnie... bo zbyt intensywna kuracja wzmaga porost włosów na całym ciele (co wydaje się w miarę logiczne), a do tego delikatnie barwi włosy na szaro zielono u nasady... kiedyś przesadziłam - piłam skrzyp, łykałam skrzyp i jeszcze płukałam włosy w skrzypie.
to może taki ziołowy szampon na wypadanie.
OdpowiedzUsuńKupiłam w zielarni naturalny szampon z 17 syberyjskich ziół i nawet fajnie działa lub maseczki w WAX
Szampon z 17 syberyjskich ziół ? To chyba chodzi ci o szampon babki Agafii. Ja osobiście go sprawdziłam i stwierdzam, że jest do niczego niestety ! Pomimo tego cudownego zielarskiego składu !
UsuńO.. dobrze wiedzieć, że nie warto ładować w niego pieniądze.
OdpowiedzUsuńU mnie ten problem też się pojawił. Sądziłam, że chwilę powypadają i w końcu przestaną. Jak na razie jestem zirytowana ilością włosów, które znajdują się niemal wszędzie i ciągle je z córki usuwam. Może znajdę coś co je zatrzyma na głowie...
OdpowiedzUsuńSerio włosy robią sie zielonkawe? Osobiście jedynie tabletki ze skrzypem brałam, ale aż się przeraziłam o.O
OdpowiedzUsuńA na kogo oddajesz procent podatku? Ja myślę nad: http://www.podatnik.info/program_do_pit/przekaz_1_procent/fundacja_ewy_blaszczyk_akogo-326891/kontakt
Ja sobie Kerium chwalę, ale wiadomo każdy organizm jest inny i właśnie może kerium walczy z wypadaniem ale tym powodowanym osłabieniem cebulek a nie hormonalnym.. ciekawe.
OdpowiedzUsuńNigdy nie słyszałam o tych preparatach. Z tego co jednak udało mi się zauważyć, coraz więcej firm oferuje swoim klientom terapię przeciw wypadania włosów - ta, jak widać jest kolejną, która posiada w swojej ofercie takie kosmetyki.
OdpowiedzUsuń