Po prawie całym tygodniu ciężkiej pracy, różnorakich stresów i zmęczenia, nie sposób odmówić sobie chwili relaksu z dobra książką i czymś słodkim :) A jeśli przez przypadek trafiło się w necie na artykuł wychwalający właściwości gorzkiego kakao, nie mogłabym zasnąć nie kombinując, co pysznego można przyrządzić wykorzystując tak cenną informację. Kakao jest źródłem magnezu, wapnia, chromu, żelaza, manganu, cynku... a do tego redukuje stres i wyczerpanie! Wspaniale - pieczemy zatem murzynka. Moje ulubione ciasto z dzieciństwa. Obowiązkowo na stole w każde święta. A ponieważ dopiero co mieliśmy święto mamy, a przed nami święto dziecka, więc pozostając w tym klimacie zabieramy się za pyszne, proste i co najważniejsze SŁODKIE ciasto :) Moje dziecko z pewnością będzie łasuchem tak jak mama - już wierci się i kopie jak tylko mama naje się słodkości :)
Składniki :
1/2 kostki margaryny (kiedyś obowiązkowo PALMA, teraz jakoś na półce w sklepie nie znalazłam...)
1 i 1/2 łyżki gorzkiego kakao (najlepsze niezmiennie od lat wedlowskie)
1 szklanka cukru
1/3 szklanki wody
1 szklanka mąki
1 łyżeczka proszku do pieczenia
2 całe jajka
mały olejek, aromat migdałowy
pół szklanki drobnych rodzynek
Polewa :
1/3 kostki masła rozpuszczamy w rondelku, dodajemy 4 łyżki cukru, 1 łyżkę kakao, 1 łyżkę wody i mieszamy do zagotowania, do uzyskania jednolitej, kremowej konsystencji
Przygotowanie :
Margarynę rozpuszczamy na wolnym ogniu w średniej wielkości garnuszku, rondelku.
Dodajemy kakao, cukier i wodę - mieszamy intensywnie, do uzyskania jednolitej masy i do zagotowania.
Zdejmujemy z ognia i dodajemy powoli mąkę (wymieszaną wcześniej z proszkiem do pieczenia), jajka i olejek.
Cały czas mieszamy nasze pięknie pachnące ciasto. Rodzynki zalewamy wrzątkiem. Sparzone wrzucamy do ciasta, mieszamy i wlewamy do blaszki wyłożonej papierem do pieczenia.
Moja mama zawsze piekła murzynka w prodiżu, gdzie temperatura i kształt formy są niezmienne. Ja znalazłam kwadratową, niewysoką foremkę. Wcześniej korzystałam z niewielkiej keksówki. Wstawiamy blaszkę z ciastem do piekarnika (nie musi być nagrzany) i pieczemy ok 30-40 minut w temperaturze 180 stopni.
Sprawdzamy patyczkiem czy ciasto jest już dobre - patyczek powinien być suchy, ciasto nie powinno się przyklejać). Jeśli nie planujemy robić czekoladowej polewy, odczekajmy aż ciasto wystygnie zanim je wyjmiemy z formy.
Polewą traktujemy ciepłe ciasto. Ja polewy tym razem nie robiłam. Ostudzone ciasto posypałam cukrem pudrem i malinową posypką zrobiłam serduszko.
mnam, chyba zrobię juto:)
OdpowiedzUsuńjest tak słodkie i czekoladowe, że każdemu zasmakuje :) rób, rób i pochwal się jak wrażenie - piekarza i degustatorów ;)
Usuńwygląda pysznie
OdpowiedzUsuńa jak smakuje... :) polecam jeszcze wersję z wiórkami kokosowymi :)
Usuń